Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie

Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Ci, którzy przybijali Jezusa do krzyża nie zdawali sobie sprawy z tego, że rany, które zadawali Skazańcowi staną się źródłem łaski dla następnych pokoleń. Nie wiedzieli, że te same rany będą wciąż żywe w tych, których Jezus wybrał, jak święty Franciszek z Asyżu, święty ojciec Pio… . Nie wiedzieli, że w świętej Krwi Jezusa znajdą ukojenie całe rzesze chorych i cierpiących, całe rzesze tych, którzy w Nim złożą nadzieję życia wiecznego.

Cierpienie Jezusa wciąż trwa. On wciąż jest przybijany do krzyża. I to my występujemy w roli katów. To nasze grzechy stają się gwoźdźmi, które przebijają Jego ręce i nogi. To nasze grzechy stają się włócznią przebijającą Jego bok. Ale te nasze gwoździe nie stają się dla nikogo źródłem łaski. Tymi gwoźdźmi sprawiamy Jezusowi tylko ból. Krzyżujemy też naszą duszę.

Panie Jezu, jesteśmy schowani w tłumie. Z oddali patrzymy na okrutną egzekucję. Nie lubimy widoku krwi. Często też nie lubimy widoku prawdy. Chowamy się przed nią, jak Adam schował się przed Bogiem w raju. Nie lubimy prawdy o naszej słabości, o naszych grzechach. Wolimy odwrócić wzrok i puścić głośną muzykę, aby nie usłyszeć głosu sumienia.

Panie Jezu, jesteśmy słabi. Jesteśmy grzeszni. Trudno nam zachować Twoje przykazania, zwłaszcza przykazanie miłości. Pomóż nam zobaczyć, że w Tobie jest nasza moc! Pomóż uwierzyć, że tylko z Tobą możemy nie bać się prawdy. Pomóż nam budować Twój Kościół w naszej rodzinie. Pomóż nam tak się kochać, jak Ty nas umiłowałeś. Pomóż nam być Twoimi uczniami.

Któryś za nas cierpiał rany…