Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie

Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył.

Dlaczego niewiasty płakały? Czy dlatego, że żal im było cierpiącego Jezusa? Ze zwykłego ludzkiego współczucia? A Jezus, mimo ogromnego zmęczenia i bólu, do końca wypełniając swoje powołanie, naucza. „Nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi” (Łk 23, 28).

My też czasem płaczemy. I różne są przyczyny naszych łez. Płaczemy, gdy ktoś nam wyrządzi krzywdę, gdy nie spełnią się nasze oczekiwania, gdy ktoś nas zawiedzie. Płaczemy, gdy się z kimś żegnamy, gdy ktoś odchodzi na zawsze z tego świata. Płaczemy, gdy spotyka nas cierpienie, gdy cierpienie spotyka kogoś, kogo kochamy. Czy umiemy zapłakać nad sobą, nad własnym grzechem? Czy umiemy zapłakać nad grzechem naszych bliskich? Czy umiemy zapłakać wtedy, gdy oddalamy się od naszego Zbawiciela?

Panie Jezu, stoimy wśród płaczących niewiast. Patrzymy na Ciebie poranionego, wyszydzonego, cierpiącego. Nie wiemy, jak możemy Ci pomóc. I płaczemy wraz z niewiastami. Ale też słuchamy Twojego głosu, z którego dowiadujemy się, że to właśnie my, że to nasze grzechy są powodem Twojej drogi krzyżowej.

Panie Jezu, powołałeś nas do życia w rodzinie. Dziękujemy Ci za to powołanie. I przepraszamy za to, że przez nasze zachowanie, przez nasze nieroztropnie wypowiedziane słowa, przez nasze roztargnienie, przez nasze zaniedbanie, przez nasze czyny płakali ci, których nam dałeś. Przepraszamy za każdy grzech popełniony w naszej rodzinie. Za brak miłości, za brak szacunku. Przepraszamy za grzechy popełniane w innych rodzinach. Za grzechy przemocy, nienawiści, zemsty. Za grzechy zdrady małżeńskiej. Za grzechy obojętności. Wybacz nam Panie Jezu! Tak, jak my teraz wybaczamy tym, którzy kiedykolwiek stali się przyczyną naszych łez.

Któryś za nas cierpiał rany